
- Katastrofa Costa Concordii
- Otwarcie Stadionu Narodowego w Warszawie
- Katastrofa piłkarska polskiej drużyny na EURO 2012
- katastrofa kolejowa pod Szczekocinami
- Giełdowy debiut Facebooka
- Prezydentury na świecie obejmują Władimir Władimirowicz Putin i Barack Obama
a w kulturze: - śmierć Whitney Houston
- i śmierć laureatki Nagrody Nobla Wisławy Szymborskiej…
To tylko niektóre z wydarzeń którymi żył świat w 2012 roku.
Dla nas jednak największym wydarzeniem było powołanie do życia Vox Singers – chóru Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki.
W ciągu ostatnich 10 lat:
odbyliśmy 1600 godzin prób,
przejechaliśmy autokarami 13000 km,
w samolotach spędziliśmy 100 godzin,
a w autokarach 200 godzin,
dwukrotnie byliśmy w Ameryce Północnej i w Azji,
wzięliśmy udział w 15 konkursach i festiwalach.
Chociaż istniejemy od 2012 r., to wszystko zaczęło się znacznie wcześniej. Vox Singers jest kontynuatorem historii dwóch chórów: Kolegium Nauczycielskiego i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Płocku. Pierwszy nazywał się Collegium Musicum a drugi Vox Juventutis. Vox Juventutis przekształcił się w Vox Singers niemal jeden do jednego. Ci sami chórzyści, ten sam akompaniator i ten sam dyrygent. To właśnie Vox Juventutis rozpoczął wojaże po świecie, które potem kontynuowali Singersi.
Shaoxing 2010
W 2010 roku (Vox Singers) jako pierwszy z płockich chórów wybrał się do Azji, aby zmierzyć się z chórami z całego świata i poddać ocenie profesjonalnego jury. Chór wrócił wtedy ze srebrnym dyplomem. Sukces był tyleż niespodziewany, co szokujący… Ale Chiny to nie tylko festiwal, to też koncert na EXPO w Szanghaju i doświadczenie nowego rodzaju klimatyzacji. Wilgotność w Chinach jest tak wielka, że sucha koszula była marzeniem każdego chórzysty. Pot układał się w różne wzory… Na plecach dyrygenta można na przykład dostrzec mapę świata. Tymczasem zapraszamy Państwa na jubileuszowy koncert. Będzie to podróż po naszym dziesięcioleciu. Opowiemy Wam muzycznie i filmowo co się z nami działo.
Graz 2011
Oszołomiony sukcesem Vox Juventutis poszedł za ciosem. W 2011 roku chór wybrał się na Europejskie Igrzyska Chóralne do austriackiego Grazu. Wtedy to mieszkańcy Płocka mogli po raz pierwszy czytać relacje na żywo z tego ogromnego festiwalu. Codziennie pisał je Rafał Kowalski a publikowała Gazeta Wyborcza Płock. Wyjazd zakończył się zdobyciem srebrnego dyplomu.
Graz 2013
Dwa lata później Graz okazał się znacznie szczęśliwszy dla płockich chórzystów. Wtedy to – już jako Vox Singers – chór zajął pierwsze miejsce i zwyciężył w kategorii muzyka pop. Od tego momentu awansowaliśmy do wyższej kategorii i należymy do najlepszych chórów na świecie, które specjalizują się w tym repertuarze. Sukces był zaskakujący jeszcze z jednego powodu… W Grazu po raz pierwszy w naszej historii śpiewaliśmy wyłącznie polskie piosenki – tak nam zostało do dziś. Warto dodać, że wyłoniony ze składu Singersów kwartet wokalny – Positive Vibrations – w Grazu zaśpiewał swój pierwszy biletowany koncert. Widzowie musieli wydać od 50 do 70 euro aby móc oklaskiwać Positive Vibrations w legendarnej Sali „Orpheum”.
Magdeburg 2015
Trzy lata później Singersi zaśpiewali na festiwalu w Magdeburgu. Zdobyliśmy tam srebrny medal, a nasz bas Paweł Pilichowicz podbił Nową Zelandię… Co prawda była to tylko flaga tego kraju ale apetyt na wyjazd do Nowej Zelandii pozostał. Wszystko to działo się podczas parady narodów, w której szły tysiące chórzystów z całego świata.
Cincinnati 2012 i Monterey 2016
W Stanach Zjednoczonych byliśmy dwa razy. O ile do Monterey dolecieliśmy bez większych niespodzianek, to do Cincinnati już niekoniecznie… Po przylocie okazało się, że z powodu krótkiego czasu przesiadkowego w Londynie naszych bagaży nie zdążono przepakować na lot do Chicago. Los sprawił, że przylecieliśmy dzień przed 4 lipca, czyli świętem Niepodległości w Stanach. A to spowodowało, że stroje w których mieliśmy wystąpić dotarły na dzień przed konkursem. Od tego czasu stroje chóralne wozimy w bagażu podręcznym.
Znaleźć się w jaskini lwa, czyli śpiewać pop i jazz w ojczyźnie tych gatunków, to było nie lada wyzwanie. Otwartość Amerykanów, doskonała organizacja festiwalu i wspaniała opieka Polonii sprawiły, że odniesione tam sukcesy uważamy za najważniejsze w naszej historii. W Cincinnati zdobyliśmy srebro, a w kalifornijskim Monterey – złoto. Nietypowe wyróżnienie otrzymał również dyrygent: „Za inspirowanie chórzystów i najlepszy kontakt z publicznością”. W Cincinnati uczestniczyliśmy w największej paradzie. Ulicami miasta szło kilkadziesiąt tysięcy chórzystów. Obejrzeliśmy mecz baseballa, w którym nie wiedzieliśmy o co chodzi ale atmosfera tego sportowego święta udzieliła się nam w ostatnich minutach meczu. Zaśpiewaliśmy na prywatnym koncercie w domu profesora Piotra Chomczyńskiego – polskiego biochemika, który wsławił się wynalezieniem metody izolacji RNA.
Cincinnati leży w dwóch stanach. My mieszkaliśmy w Ohio, ale po whiskey jeździliśmy do Kentucky. Kontakty z Polonią trwają do dziś… a jedna z naszych chórzystek zakochała się w pewnym polsko-amerykańskim przystojniaku i zamieszkała w Cincinnati.
Cztery lata później odwiedziliśmy Monterey w Kaliforni. Jedliśmy obiady w restauracji znanej z serialu „Wielkie kłamstewka”, trafiliśmy na black friday z prawdziwego zdarzenia. W Polsce to nawet nie imitacja… A wypożyczonymi samochodami pruliśmy słynną 101 – autostradą nad brzegiem Oceanu Spokojnego.
Jedni pruli do Los Angeles i Las Vegas, a drudzy na cmentarz… Bo być w Monterey i nie odwiedzić grobu Johna Steinbeck’a, to jak być w Rzymie i nie ujrzeć Papieża!
Ryga 2014 i 2017
Jedliście kiedyś potrawkę z bobra? Nie? A voxy jadły… w Rydze to jedno z najpopularniejszych dań. W stolicy Łotwy również gościliśmy dwukrotnie w 2014 i w 2017 roku. W obu przypadkach wróciliśmy ze srebrnymi medalami. „Pierwszą Rygę” zapamiętaliśmy ze słowa „paszarnia”. W języku Voxów to po prostu stołówka. Zapamiętaliśmy [wyjazd] również z integracyjnego wypadu nad morze. Bałtyk jest tam jeszcze chłodniejszy niż w Polsce.
Mnogość ciąż w altach sprawiła, że chór pojechał w mniejszym składzie. Wróciliśmy ze srebrem. Czy za brak złota odpowiadała absencja w altach czy też niewinna uwaga dyrygenta skierowana do sopranów: „Nadajecie się tylko do robienia kanapek…” Tego sziś nikt już nie pamięta… ale soprany dyrygentowi wciąż to pamiętają i nigdy nie zabierają w podróż kanapek. W „pierwszej Rydze” mieliśmy również okazję poznać guru aranżacji chóralnych Kirby’ego Shaw’a. Było to na warsztatach, na których chóry dostają przedkonkursowe porady: co i jak poprawić aby wypaść lepiej. Z Kirby’m Shaw’em potem spotkaliśmy się w Polsce w Toruniu podczas festiwalu „Per musicam ad astra”.
W „drugiej Rydze” w 2017 roku po raz pierwszy wystąpiliśmy w kategorii Show, czyli oprócz śpiewu, liczył się jeszcze ruch sceniczny. Prawdziwy show zrobiliśmy strojami do utworu „Szalona krewetka”. Pokaz wymagał od nas nie lada umiejętności, ponieważ na scenę do trzech pierwszych utworów weszliśmy w strojach oficjalnych a musieliśmy się przebrać do ostatniego, nie schodząc ze sceny. Odtąd „krewetka” stała się jednym z naszych ulubionych utworów, kocha ją również nasza publiczność.
Kobe 2018
W Japonii wszystko jest inne. Pasażerowie czekający w kolejce do pociągu, trujące ryby, które można jeść, pociągi mknące z szybkością ponad 300 km/h, idealnie czyste samochody, brak napiwków w restauracjach, bo niby dlaczego klient ma płacić więcej niż wynika to z paragonu… No i bezdomni… ubrani są lepiej niż przeciętny Polak! Jednak tym, co zaskoczyło nas najbardziej, była pozbawiona nagłośnienia sala koncertowa na 2000 miejsc. Okazało się, że w najdalszych rzędach słychać nawet najcichszy szept wypowiadany na scenie.
W Japonii śpiewaliśmy utwory religijne. Tak, tak… polska muzyka rozrywkowa obfituje w takie. Byliśmy tam jedynym europejskim chórem. Większość zespołów przyjechała z Azji i też śpiewała utwory religijne, tyle że swojego kręgu kulturowego. Azjatyckie jury oceniło nas na srebrny medal. Na prawdę nieźle, zważywszy na to, jak bardzo różniliśmy się od pozostałych.
Gothenburg 2019
Na swój ostatni – jak dotąd – wyjazd konkursowy Vox Singers wyjechał w 2019 roku. Potem przyszła pandemia. Gothenburg przyniósł chórowi największy sukces. Ze Szwecji wróciliśmy ze złotym medalem. To była pierwsza tak wysoka nagroda. Była ona zwieńczeniem naprawdę ciężkiej pracy jaką włożyliśmy w ten konkurs. Pracowaliśmy niemal do ostatniego dnia. W przeddzień konkursu zmieniliśmy jeszcze koncepcję wykonania jednej z piosenek – „Wołania Eurydyki”. To wszystko było efektem kolejnych warsztatów z jurorami. Zmiana koncepcji okazała się strzałem w dziesiątkę i spotkała się z najwyższą w historii chóru oceną jurorów.
Wyjazd do Gothenburga zapamiętaliśmy też jako najbardziej integracyjny. Tak blisko siebie cały chór jeszcze nigdy nie był. Wyrazem tego była wycieczka do muzeum Volvo i na pobliski archipelag wysepek. Cała grupa w deszczu i wichurze przeszła kilkukilometrową trasę z hotelu do muzeum Volvo. Potem okazało się, że dojeżdża tam komunikacja miejska, tyle że w niedzielę po autobus trzeba zadzwonić jak po taksówkę.
Praga i okres bożonarodzeniowy
A teraz zrobi się świątecznie. W sklepach już dawno są choinki i inne ozdoby bożonarodzeniowe. Adwent rozpocznie się lada chwila. Chórzyści uwielbiają ten okres. Z resztą… kto z nas go nie lubi. Boże Narodzenie to cezura w ciągu całorocznej pogoni i czas na refleksje. Zawsze przed świętami chór robi wigilię, gdzie podsumowuje miniony rok.
Okres przedświąteczny to również okazja na wyjazdy do czeskiej Pragi. Na Festiwal Muzyki Adwentowej i Bożonarodzeniowej. Praga zawsze będzie nam kojarzyła się wyjątkowo. Tak naprawdę to tam zaczęły się sukcesy na arenie międzynarodowej. Zaczynaliśmy od skromnej brązowej wstęgi, jeszcze jako Collegium Musicum. Potem wracaliśmy tam mnóstwo razy. Vox Singers był w Pradze dwukrotnie. Zawsze przywoził stamtąd drugie nagrody. Nie jeździliśmy tam dla konkursu. Prawdę powiedziawszy jeździliśmy tam dla magii tego miasta, które najpiękniej wygląda w jesiennej mgle. Śpiewanie kolęd dla tysięcy ludzi zgromadzonych na Starym Mieście, to emocje których się nie zapomina.
Repertuar adwentowo-kolędowy to duża część działalności Vox Singers. To także tak zwane „krizmasy,” czyli piosenki świąteczne, z którymi dwukrotnie występowaliśmy w telewizji TVN.
Pandemia
W końcu przyszedł rok 2020. Jeszcze na jego początku planowaliśmy kolejny wyjazd na Światowe Igrzyska do Korei Południowej. Niestety w marcu stanął cały świat a my wraz z nim. Dwa razy stawały też nasze serca… Pierwszy raz, gdy zmarła nasza wspaniała koleżanka Monika Krystek-Świtkiewicz a drugi raz gdy odszedł najlepszy akompaniator we wszechświecie – Maciej Bieniek. Rozpacz była bezdenna. Do dziś nie wierzymy, że ich już nie ma z nami. Wierzymy, że są na każdej próbie, czujemy ich obecność na każdym koncercie, zastanawiamy się, jak zaśpiewały to Monika a jak zagrałby to Maciek.
Z pandemi i obu śmierci podnosiliśmy się długo… Ale podnieśliśmy się. Nieoficjalne motto, które sobie powtarzamy od lat brzmi: Ten chór jest jak czołg, nie do rozjechania trwa i trwa mać!
Za każdym razem podnosimy się jak feniks z popiołów. Jednym z pomysłów żeby nie oszaleć w tym zamknięciu, było nagranie kolędy, potem powstał do niej teledysk. Wyobraźcie sobie państwo jak musieliśmy kombinować żeby oszukać Ministra Zdrowia i w pandemii spotkać się dużą grupą w studio i na planie filmowym.
Od trzech lat robimy mniej spektakularne rzeczy. Nagrywamy piosenki dla dzieci, zagraliśmy dwa naprawdę duże koncerty. Stało się to dzięki pomysłowi Rolanda Burego – szefa Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Starej Białej. Pojawiliśmy w nagraniach i na płytach lokalnych artystów: Krzyśka Misiaka, Pawła Wójcika i zespołu Euforia. Planujemy kolejne wyjazdy na konkursy. Marzymy o prestiżowych festiwalach w Korei i w Nowej Zelandii. Jednak tym, co najbardziej lubimy, jest śpiewanie dla Państwa – naszej ukochanej publiczności.
Dziękujemy, że jesteście!
Lisboa on stage! 2022
Highlights